Co z ateistami?
W "MENU" NA PASKU WIĘCEJ ARTYKUŁÓW
Ateistów dzielę na trzy grupy: pesymistów, neutralsów i optymistów.
"Pesymiści" to tacy, których własna niewiara napawa smutkiem. Chcieliby uwierzyć w Boga, może nawet trochę zazdroszczą wierzącym, ale "nie puszcza" ich rozum. Gdyby - jak powiadają - ktoś ich przekonał, lub zobaczyliby jakiś znak, uwierzyliby. Chętnie podejmują rozmowy i dyskusje na tematy religijne. Szanują ludzi wierzących i Kościół.
"Neutralsi" to tacy, którzy podobnie jak pesymiści nie obnoszą się ze swoimi poglądami. Jednak bardzo niechętnie podejmują jakąkolwiek dyskusję na temat Boga i zbawienia. Są niechętnie nastawieni do Kościoła. W swoich kręgach chętnie dowcipkują na tematy księży i wiary, są zwolennikami „postępowej” obyczajowości, chrześcijańskie wartości uważają za przeżytek i pruderię. Gdy są w kręgu osób wierzących, nie atakują ich wiary i podobnie jak pesymiści starają się niczym ich nie urazić.
Znam wielu ludzi bardzo wartościowych, którzy mogliby umiejscowić się w tych dwóch grupach. Ludzi, którzy potrafią okazywać pomoc innym w potrzebie, być dobrymi sąsiadami, pracownikami, wybitnymi naukowcami, czasem angażującymi się w akcje charytatywne.
"Optymiści" to ci, którzy roznosi duma z powodu ich oświeconego ateizmu. Patrzą z pogardą na każdego wierzącego. Polski ateista optymista lubi prowokować katola i ostentacyjnie wsuwać kiełbasę w piątek, ukradkiem patrząc na jego reakcję. Ateiści "Optymiści" uważają się za intelektualna awangardę społeczeństwa i mają w sobie poczucie misji, aby nieść światło ateizmu i walczyć z ciemnotą. W sytuacjach, gdy mają w jakimś towarzystwie przewagę intelektualną, lubią prowokować osoby wierzące do dyskusji – aby „rozsmarować” ich natychmiast, wytknąć głupotę i ewentualnie nakłaniać do swoich przekonań. Ich głowy często są naszpikowane różnymi popularno – pseudonaukowymi dziełami autorstwa obecnego guru Dawkinsa, lub sensacyjnymi popularnymi produkcjami typu „Kod Leonarda Da Vinci”. Lubią nazywać się "racjonalistami" a nie wiedzą o tym, że wśród dotychczasowych laureatów nagrody Nobla z dziedziny nauk ścisłych ponad 70% było osobami wierzącymi.
Wątpię czy Pan Bóg stosuje jakiś podział ateistów. Jestem przekonany, że każdego kocha. Chciałby, aby się do Niego nawrócili, odnaleźli w Nim swoje szczęście i otrzymali życie wieczne. Ja ateiście "pesymiście" i "neutralnemu" powiedziałbym tak:
Jest dobra wiadomość. Wiara nie jest stałą, genetycznie uwarunkowaną postawą człowieka. Stereotyp: „jakiegoś mnie stworzył – takiego mnie masz” jest głupi i nieprawdziwy. Wiara jest darem, o który można po prostu prosić, wielu ten dar otrzymało. Biblia mówi: „Szukajcie, a znajdziecie. Kołaczcie, a otworzą wam.”(Mt7,7) Znam wielu byłych „ateistów pesymistów” i "neutralsów" którzy doświadczyli przełomu w swoim życiu. Wielu świętych Kościoła ma przeszłość ateistyczną, nawet "optymistyczną".
Tak naprawdę większa część Pesymistów i Neutralsów to osoby po prostu "głęboko wątpiące". Problemem człowieka nie jest jednak samo "głębokie wątpienie", ale to co z nim robi. Są tu dwie postawy: nic nie robienie i chełpienie się swoim stanem, albo szukanie prawdy dotyczącej najwazniejszej kwestii zyciowej. Kwestia ta bowiem będzie decydować o tym, gdzie się spędzi wieczność. Znów przytoczę tu mojego ulubionego Pascala:
„Znajdować się tedy w tej wątpliwości to jest wielkie nieszczęście; ale kiedy się w niej tkwi, jest co najmniej nieodzownym obowiązkiem szukać. Tak więc ten, który wątpi, a nie szuka, jest zarazem bardzo nieszczęśliwy i bardzo niegodziwy. A jeśli może być przy tym spokojny i zadowolony, jeśli może to głosić jawnie, a nawet się tym chlubić, jeśli może ten właśnie stan czynić przedmiotem swego zadowolenia i próżności – nie mam po prostu słów na nazwanie tak obłąkanej istoty.”
Najgroźniejsza dla życia jest jednak trująca mieszanka: optymizm + zatwardziałość. Ze stanu obłąkania jakoś da się wyrwać. Z totalnego optymizmu – bardzo trudno. Obok Jezusa, na drugim krzyżu umierał taki „twardziel” - optymista, który do upadłego miał dobry nastrój w którym kpił i szydził z Boga. Dokonał wyboru.
Jak szukać by znaleźć ? Jak kołatać by otworzono ? Polecam przeczytanie rozdziału zatytułowanego "Historia Staszka W." w mojej książce "Twardy Chirurg" która jest dostępna w PDFie w zakładce "O mnie".
Dziękujmy Bogu za łaskę wiary. Szukajmy i kołaczmy - a będzie nam dane.